Jeszcze dziś cieszyłam się że mimo zapowiedzi, burze i nawałnice szczęśliwie nas omijały. Rano wyjeżdżając do pracy nic nie wskazywało na to co będzie za kilka godzin. Dzięki Bogu u mnie obyło się bez strat, niestety u taty juz tak dobrze nie było. W ciągu kilku minut podwórko zamieniło się w jakis zbiornik wodny, podmyło nawet budę z psem. Woda sięgała rejestracji samochodu, dostała się do środka, dywaniki przemoczone, jakas masakra. Śliwka minęła samochód o kilka centymetrów. Całe centrum miasta ponad godzinę było sparaliżowane, bo wszędzie studzienki nie nadążały zbierać wodę i musieli ją wypompowywać strażacy.
Juz teraz wiem, jak się czują ludzie, którzy wciągu kilku -kilkunastu minut tracą wszystko....
Na koniec mój nowy art clayowy naszyjnik....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzisz a u nas susza totalna :( Wczoraj w nocy troszkę popadało z czego się strasznie ucieszyliśmy bo ogród już marniał w oczach a zamiast trawy jakieś trawo podobne "coś" mamy... Straszne to jest, że nie może popadać wszędzie równo, tylko niszczy... u jednych z nadmiaru u innych z braku... :(
OdpowiedzUsuńAC śliczny... Wzór bardzo mi się podoba :)
Buziolce :*
Witaj
OdpowiedzUsuńJesteś moją parą w wymiance "Szuflady"
Prześlij mi swój adres...pozdrawiam
O tak tak! Takie lubię! I oczywiście chodzi tu o biżuterię a nie oberwanie chmury, coś odrobinę deszczu bym przyjęła....sucho u nas okropnie.
OdpowiedzUsuń